Translate

sobota, 27 lipca 2013

Zimna porcelana c.d. (podejście pierwsze)

Hej ;) Dziś byłam złożyć dokumenty na uczelnię i miałam bardzo zalatany dzień, ale mimo zmęczenia muszę wstawić obiecane sprawozdanie z mojej pierwszej przygody z zimną porcelaną! Jak wskazuje data na zrobionych zdjęciach-natchnęło mnie 18 lipca tegoż roku około godziny 22.... Tak, tak... raczej bliżej mi do sowy, niż rannego ptaszka ;p Ale doświadczyłam takiej chcicy, że nie było wyjścia ;p Aniołek-potworek musiał powstać ;D No i z racji dość późnej godziny musiałam się zadowolić tym, co znalazłam, dlatego zamiast wazeliny, oliwki dla niemowląt lub gliceryny użyłam....nafty kosmetycznej... Stwierdziłam, że jest tłusta i konsystencją przypomina oliwkę ;P
Ciasto okropnie mi się lepiło do rąk(bo przecież za trudne dla blondynki było dodanie mąki ;j). Przed formowaniem posmarowałam ręce kremem, ale chyba to tylko pogorszyło sytuacje-widocznie krem musi się wchłonąć i nie może być białych smug (choć oczywiście mogę się mylić). Szło mi okropnie i myślałam, że nic z tego nie wyjdzie, ale  jednak coś udało się uformować.
Moje pierwsze dzieło z zimnej porcelany tuż po uformowaniu ;)

Jak samo zrobienie masy trwa około 10 minut, tak modelowanie mojego aniołka trwało i trwało... Ale to pewnie z mojego braku doświadczenia ;p Poszczególne części ciała lepiłam "na oko" bez jakichkolwiek foremek, co również trochę utrudniało i wydłużało pracę. Zanim aniołek zdążył do końca wyschnąć to już miał za sobą kilka operacji..a to skrzydełko, a to główka...chyba rozumiecie, że vicol był konieczny ;p
Dość długo musiałam też czekać, aż wyschnie i podejrzewam, ze może mieć z tym coś wspólnego użyta nafta. Malowanie rozpoczęłam po 2 dniach. Do nadawania kolorku użyłam ...cieni do powiek i różu ! ;D (Tylko oczy i włoski są pomalowane mazakiem) Oto efekt:
Otworek gębowy i rowki na skrzydełkach to robota wykałaczki ;) natomiast brzeg sukienusi wykonałam za pomocą nożyczek kreatywnych ;P Na koniec dokleiłam na vicol złota nitkę, aby aniołka można było powiesić oraz kokardkę z sianka ozdobnego. Coś mnie podkusiło, że by go polakierować i stało się.... Tyle, że aniołek zaczął mi się dosłownie rozpływać... Na szczęście okazał się być "twardym chłopem" i jakoś to wytrzymał ;P Efekt myślałam, że będzie gorszy i nawet powiedziałabym, że jak na na pierwszy raz jest niezły ;D Mimo podmienionego składniku i nieidealnego ciasta (przyznaję były małe grudki) jestem z niego zadowolona ;) Teraz mój aniołek-potworek dumnie wisi na mojej tablicy korkowej, a prezentuje się tak:
Proszę o opinie ;) Próbę 2 i 3 opiszę niedługo. Dobranoc ;P
P.S. Podpowie mi ktoś jak uporać się z godziną, o której rzekomo wstawiam posty? Jest 23:56 a zapewne wyświetli się jakaś poranna...  Proszę o pomoc ;)

4 komentarze:

  1. Dziękuję za miłe słowa u mnie. Pięknie wyszedł aniołek, ja jeszcze nie robiłam zimnej porcelany, chociaż składniki mam kupione już od roku:(

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłą opinię ;) Zachęcam do zrobienia tej masy, bo jest to naprawdę fajna zabawa i efekty również dają satysfakcję ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. to z czego robisz aniolka to nie jest zimna porcelana . To jest zimna porcelana i nic się nie klei ,ma konsystencję fimo , farbować można akrylowymi farbami , i nie improwizuj bo wyjdzie badziewie

    http://thenewnew.blogspot.com/2011/06/homemade-polymer-clay.html

    OdpowiedzUsuń
  4. dodam jeszcze że na youtbie jest pełno filmów jak ją robić jaką ma konsystencją. Najważniiejsze ni zmieniaj przepisu bo może i wyjdzie ci masa ale po miesiąc się rozleci , najlepszy jest klej PVA wypróbowałam.

    OdpowiedzUsuń